Niedziela Palmowa: Nałęczów i Kazimierz Dolny
(16.03.2008)
01.jpg
01.jpg
02.jpg
02.jpg
03.jpg
03.jpg
04.jpg
04.jpg
05.jpg
05.jpg
06.jpg
06.jpg
07.jpg
07.jpg
08.jpg
08.jpg
09.jpg
09.jpg
09a.jpg
09a.jpg
10.jpg
10.jpg
11.jpg
11.jpg
12.jpg
12.jpg
14.jpg
14.jpg
15.jpg
15.jpg
[<< Pierwsza] [< Poprzednia] [Następna >] [Ostatnia >>]
Index 1 z 6

Zdjecia cyfrowe: Bogdan & Lucy

W Niedzielę Palmową Marek zaprosił nas na autokarową wycieczkę do Nałęczowa i Kazimierza Dolnego.
Nałeczów w zamyśle jego właściciela z XIX wieku miał być miastem-ogrodem. Takim się stał i takim pozostaje do dziś.
Sercem Nałęczowa jest ponad 20 hektarowy Park Uzdrowiskowy, przez który przepływa rzeka Bochotniczanka tworząc w jego centrum staw z niewielką wysepką. Znajduje się tu także Pałac Małachowskich, a ugasić pragnienie można „Nałęczowianką” w pijalni wód. Po zwiedzeniu parku koniecznie trzeba się udać na ulicę Lipową, przy której prezentują się stuletnie wille, w pełni ukazujące swoje piękno.
Na tarasie kawiarni pijąc kawę lub herbatę, delektując się śliwką nałęczowską w czekoladzie można się poddać urokom „miasta-ogrodu”, który dostrzegli także wielcy pisarze i poeci XX wieku: Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus, Stefan Żeromski, Stanisław Witkiewicz, Jan Lechoń, Ewa Szelburg-Zarembina, Kazimiera Iłłakowiczówna i wielu innych sławnych ludzi, którzy spędzali tu dni, bądź lata.
W Nałęczowie kuruje się serce, nerwy, poprawia samopoczucie. Jest tu pięć sanatoriów, w tym jedno specjalizujące się w kardiologii, dokąd przyjeżdżają pacjenci po transplantacji serca.
Po tym pięknym mieście spacerowaliśmy słuchając nie kończących się opowieści pani Marii...
Kolejnym etapem był Kazimierz Dolny. To miasto jest nam już dosyć dobrze znane, więc po zjedzeniu obiadu spacerowaliśmy własnymi ścieżkami, przypominając sobie jego atmosferę, zabytki ale także odwiedzając jarmark, gdzie wiele osób nabyło palmy, wyroby ludowego rękodzieła. Pobyt zakończyła degustacja miodów i win w stylowych wnętrzach winiarni.
Dopiero po wyjściu dopadł nas deszcz, pora więc była wracać prowadzonym przez pana Jarka autokarem do Warszawy. Na szczęście Zbyszek zabrał gitarę, conieco zostało także jeszcze na dnie piersiówek, więc w dobrych humorach dotarliśmy do domów.
Marku – dziękujemy za fajną wycieczkę :-)

POWRÓT



© 2008 by KKKT „Trawers”